Niektórzy piszą blogi (które, gdy tylko mam czas, czytam z wielką przyjemnością i zainteresowaniem), których tematyką jest prawie wyłącznie remont starego domu. Zauważyłam, ze zdziwieniem, że u mnie jest to jakby temat poboczny, mimo tego, że przecież kupiłam stary dom do remontu, więcej kupiłam gospodarstwo do remontu : ).
Postanowiłam nadrobić zaległości.
Pokażę Wam teraz zdjęcia z grudnia, zrobione podczas jednej z wizyt, które miały na celu omówienie z właścicielka kroków zmierzających do zawarcia umowy kupna-sprzedaży. Co jak wiadomo nie jest dzisiaj takie proste, ponieważ rząd w ferworze obrony ziemi polskiej, przed masowym wykupieniem jej przez cudzoziemców, czekających tłumnie na rok 2017, kiedy to mieli się masowo rzucić do kupna, ...... bardzo skutecznie blokuje tą możliwość ...... swoim własnym obywatelom. Pragnę w tym miejscu bardzo podziękować rządowi za znaczne obniżenie cen gospodarstw rolnych. Większość potencjalnych kupców, obecnych mieszczuchów, a rolników in spe, zniechęca się na starcie formalnościami. I wcale mnie to nie dziwi : ).
Zaczynam od spojrzenia na całość:
Stajenka:
Zabudowania z drugiej strony czyli od wschodu.
Następna stajenka:
Dom i zabudowania gospodarcze, na dole stajenki, na górze strychy, które mam zamiar zaadoptować na pokoje gościnne.
Nie wszystko zostawię, pewne rzeczy znikną.
Strych nad przyszłą jadalnią:
Piwnica pod jadalnią:
Przyszła jadalnia:
Strych nad pomieszczeniem na urządzenia młyna, albo tak mi się wydaje. Ale młyn i tartak były.
Magazynek:
Kolejna stajenka:
Trochę murów z cegły i piaskowca, w dobrym stanie.
Wiatka, obecnie konie tam chowają się przed słońcem. Maszyny oczywiście przestawiłam.
Stawidła zarośniętego stawu:
Odpływ ze stawu.
Pola i lasy:
Rzeka z pięknymi drzewami dnem piaszczystym.
Tam były urządzenia młyna.
Kolejny strych:
Wjazd.
Części tych wiat już nie ma, bo przegniła konstrukcja groziła zawaleniem.
Piwnica pod domem.
Pierwsze piętro. Zdjęć parteru nie mam, bo w grudniu, kiedy te zdjęcia powstały, mieszkała tam mama właścicielki i głupio mi było tak trochę, ją obfotografować. I jakoś tak do tej pory nie zrobiłam. Ale się poprawię : ).
Dzieci czują się od razu jak u siebie.
Rozkładamy obóz cygański.
Strych nad domem, za niski na adaptację, ale to dobrze, bo chce mieć prawdziwy strych = rupieciarnię.
Już dzisiaj wygląda to trochę inaczej. Powoli będę przedstawiać zmiany. Jak zwykle wsłuchuję się w to co mówi dom. Niektóre rozwiązania narzuci sam, do innych dojdziemy razem. Nie będę niczego na nim wymuszać, poczekam aż obdarzy mnie zaufaniem i odsłoni swoje tajemnice. Będę uważać na stare drzwi, odsłaniać stare belki, powoli .....do czegoś razem dojdziemy. Oczywiście nie jestem sama, ale kto mi pomaga i w czym, o tym napiszę wkrótce.